28 lutego 2013

Rozdział 10.

Otwieram oczy, spoglądam na zegarek i jak szalona zrywam się z łóżka. W pośpiechu biorę prysznic, maluję się i wracam do sypialni, żeby się ubrać. Jestem rozdrażniona i czuję, że dzisiaj wszystko może mnie wkurzyć. Nie lubię, kiedy coś idzie nie po mojej myśli, a zaspanie jest właśnie tym czymś.
- Zbyszek! – zaczynam go budzik, lecz ten tylko mruczy coś pod nosem. – Bartman! – unoszę głos i jednym ruchem ręki ściągam z niego kołdrę.
- Hej. – mówi zaspany, ale nawet nie otwiera oczu.
- Wstawaj!
- Jeszcze chwilkę. - na jego słowa przystaję i opieram dłonie na biodrach. Chyba się przesłyszałam. Nie jestem jego matką, żeby tak się do mnie zwracał.
- Nie masz jakiegoś treningu czy czegoś?
- Dziś mamy później. – uśmiecha się i z powrotem nasuwa na siebie kołdrę.
- Super, ale ja zaraz spóźnię się do pracy, więc wstawaj! – ponownie próbuje ściągnąć z niego przykrycie, lecz tym razem kurczowo zaciska na nim dłonie.
- A może zrobisz sobie wolne? – po chwili siada i przeczesuje włosy. Nie mogę oderwać od niego wzroku. Taki zaspany jest jeszcze bardziej uroczy.
- Słuchaj! – wracam do rzeczywistości.  – Jak za chwilę nie będę w pracy, to ten lalusiowaty prezesik będzie wymyślał cały dzień wszystko, żebym tylko nie miała chwili wolnego, więc nawet mnie nie denerwuj! – Schylam się i wyciągam spod fotela szpilki.
- No już dobrze, dobrze... Spokojnie. Mmm… Co za widok. – zaczyna się nabijać, a ja wciąż nie mogę dosięgnąć jednego buta. W tej chwili mam gdzieś, że jak głupi wpatruje się w mój tyłek. Do pokoju wchodzi Fado i jeszcze on szturcha mnie pyskiem. Typowy facet... Prostuję się i zaczynam go głaskać. Cholera! Jeszcze muszę wyjść z nim na spacer. Spoglądam na Zbyszka, a w mojej głowie rodzi się pewien pomysł. Przez chwilę przyglądam się brunetowi i mam nadzieję, że nie będę tego żałować. Sięgam po torebkę i wyjmuję z niej klucze od mieszkania.
- Skoro masz jeszcze czas to… - zaczynam niepewnie.
- To, co? – unosi wzrok. – Zmieniałaś zdanie? – rozochocony porusza brwiami.
- Nie. – wywracam oczami i rzucam mu na kolana klucze. – Wyjdziesz z Fado… – przygryzam wargę, a on marszczy czoło. – Wpadnę po klucze na Twój trening. Tylko pamiętaj! Łapy przy sobie. – mierzę w jego stronę palcem. Musi to wyglądać komicznie, jakbym rozkazywała albo groziła dziecku, a nie dorosłemu facetowi. Zbyszek patrzy na mnie niepewnie, a ja szybko wychodzę z sypialni.

***
Siedzę zdezorientowany na łóżku, a przede mną stoi bokser. Leniwie drapię się po głowię.
- Chyba musimy iść, co? – mówię do psa, a przed oczami pojawia mi się Bobek, który pewnie też powinien jak najszybciej znaleźć się na dworze. Szybki spacer z psami, a kiedy odprowadzam Fado do mieszkania Karoli nie mogę oprzeć się pokusie i zaczynam się po nim rozglądać. Oczywiście, nie będę grzebał jej po szafkach. To, co stoi na wierzchu też jest dość interesujące. W sypialni kilka flakoników perfum, które na długo zapadają w pamięci, dużo biżuterii, a w salonie książki i zdjęcia. Na kilku jest sama. Jest na nich taka uśmiechnięta, jest śliczna… Przed oczami pojawia mi się jej roześmiana buzia i te słodkie dołeczki. Na innych zdjęciach jest z Izą i z jakąś brunetkę, to pewnie ta jej siostra, o jeszcze jedno z tą jej przyjaciółką.

Uśmiechnięty od ucha do ucha wchodzę do szatni i od razu zaczynam się przebierać, co nie uchodzi uwadze Miśkowi.
- A Ty, co taki zadowolony? – na jego słowa reagują również pozostali. Nie zwracam na nich uwagi i ściągam koszulkę.
- Oświecisz nas, co się stało, że tak się szczerzysz? – zaczepia mnie Czarnowski, kiedy w dalszym ciągu nie reaguje na te ich gadki o jakiś laskach. Nie zdążam odpowiedzieć, ponieważ ktoś puka do szatni. Wszyscy wymieniają między sobą spojrzenia. Fakt, rzadko kiedy ktoś puka do naszej szatni.
- No, otwórz. – mówię do Maliny, który siedzi najbliżej drzwi.
- Cześć. – Karo zwraca się do chłopaków, a oni wytrzeszczają oczy. Uśmiechnięta szatynka idzie w moją stronę, a w drzwiach opiera się o futrynę Ewelina i rozgląda się po szatni, w której zapanowała cisza. Nie wierzę, że tak się speszyli na ich widok. Spoglądają tylko to na jedną, to na drugą. – Byłeś z Fado? – Karola wyciąga dłoń w moją stronę, a ja w tym czasie wyciągam z torby jej klucze.
- Byłem.
- Zamknąłeś dobrze?
- Tak. - uśmiecham się przez te jej całe przesłuchanie.
- Nie śmiej się! – robi tą swoją groźną minkę i wygląda przy tym uroczo. – Nic nie zrobiłeś?
- Nie.
- Mam nadzieję. Dzięki. Miłego treningu. Narazie!- odwraca się do chłopaków, kiedy jest już prawie przy drzwiach.
- Narazie. – opowiadają chórkiem.
- Karola! – szatynka zatrzymuje się, a ja szybko do niej podchodzę. – Widzimy się wieczorem?
- Mam już inne plany. – wzrusza ramionami i robi minę niewiniątka.
- Czyżby? - nie wiem czy się ze mną drażni, czy mówi poważnie.
- No, tak… - spogląda na Ewelinę.
- Oczywiście, że tak! – nagle odzywa się dziewczyna i już wiem, że Karo ściemnia. Ponownie mierzę ją wzrokiem.
- No, już, Zbysiu, nie dąsaj się tak. – szatynka staje na placach i całuje mnie w policzek. – Wieczorem możesz mnie gdzieś zabrać. – szepcze mi na ucho, a na mojej twarzy pojawia się jeszcze większy banan. Dziewczyny wchodzą i nie muszę długo czekać na reakcję tych kretynów.
- Z niańki awansowałeś na gosposię? – od razu zaczyna Łasko.
- Nie wierzę! W końcu trafił swój na swego! – Patryk zaczyna drapać się po głowie.
- Co?! – spoglądam na niego rozbawiony.
- No, to damska wersja Ciebie!
- Ona zdecydowanie go przebija!
- Nigdy nie przeszło mi nawet przez myśl, że jakaś laska będzie robiła z Tobą, co będzie chciała.
- Nie robi. – mam dziś tak dobry humor, że te ich wszystkie docinki tylko mnie bawią.
- Wcale… Na pewno Ty nie robisz  z nią tego, co byś chciał… - Łasko porusza brwiami i wybuchają śmiechem.
- Chyba robi. – Misiek jak zwykle odzywa się w najlepszym momencie. – Spójrzcie na niego.
- Zbysiu, chcesz nam coś powiedzieć?
- Jeszcze mocniej Was popieprzyło? Za jaką karę muszę z Wami pracować.
- A jednak!
- Swoją drogą powinieneś na kolanach dziękować, że nas spotkałeś.
- No, codziennie to robię.
- Ostatnio chwaliłeś się tamtą blondyną, a teraz taki tajemniczy…
- Banda debili. Wy nie macie o czym gadać? Zajmijcie się lepiej swoimi dziewczynami.
- Czyli Karola to już Twoja dziewczyna?
- Nie.
- Ale spałeś z nią? – mierzę wzrokiem Miśka.
- Przyznaj się!
- Spać też spaliśmy… - w końcu nie wytrzymuję i również wybucham śmiechem.
- Wiedziałem!
- Panowie, wrócił do nas Zbigniew Bartman!
- Tak myślałem, że skubany tylko udaje. – podrywają się i roześmiani zaczynają klepać mnie po ramieniu i zaczynamy wychodzić z szatni.

***
- Nie wierzę, że zostawiłaś go samego w swoim mieszkaniu! – Ewelina nie kryje swojego zdziwienia, kiedy wsiadamy do mojego samochodu.
- Szczerze? Ja też. – wzruszam ramionami. – Dobrze wiesz, co bym miała w robocie za spóźnienie… Nie miałam wyjścia.
- Powinnaś zmienić pracę.
- Już biegnę…
- To trzeba było w nocy tak nie harcować. – wystawia mi język i zaczyna się śmiać. – Wtedy byś się wyspała.
- Wyspałam się. – wywracam oczami na jej słowa.
- To, co? Aż tak kiepsko było?
- Głupia! – tym razem to ja nie mogę ukryć rozbawienia i rozśmieszona opieram głowę o kierownicę.

Never had much faith in love or miracles
Never wanna put my heart on deny
But swimming in your world is something spiritual
I'm born again every time you spend the night
Cause your sex takes me to paradise

- Dokąd jedziemy? – zwracam się do Zbyszka, kiedy wsiadam do jego samochodu i zapinam pasy.
- Na kolację. – odpowiada spokojnie i odjeżdża spod bloku. – A wcześniej…
- Co?
- Idziemy do kina. – spogląda na mnie i posyła mi jeden ze swoich uśmiechów.
- Do kina… - patrzę na niego z zaskoczeniem. Znowu kino? Oby tym razem było lepiej. - Jeszcze mi powiedz, że na…
- Komedię. – wcina mi się w zdanie i zadowolony z siebie oblizuje wargi.
- Coraz bardziej zaczynam wątpić w Twój gust…- nie wiem czemu wywracam oczami, co nie uchodzi jego uwadze.
- Mam nadzieję, że zmienisz zdanie. – nie mogę oderwać od niego wzroku. Czuję, jak dodaje gazu i automatycznie kąciki moich ust unoszą się do góry. – Zbigniewie, nie jesteśmy w liceum, żebyś musiał popisywać się bryką.
- Myślisz, że się popisuję, Karolino? - już wiem, że nie lubi, gdy tak do niego mówię.
- A nie?
- Nie. – robi się poważny i puszcza mi oczko, a wskazówka na liczniku jeszcze bardziej rośnie.
Ku mojemu zaskoczeniu film okazał się świetny. Sama nie wiem czy od śmiechu bardziej boli mnie brzuch, czy policzki, ale było warto. Wieczór w towarzystwie Zbyszka to strzał w dziesiątkę. Dawno nie bawiłam się tak dobrze. Wygłupialiśmy się i żartowaliśmy non stop. W restauracji zwracaliśmy na siebie uwagę chyba wszystkich gości. Nawet nie wiem, kiedy zrobiło się tak późno. Cwaniacki Zbyszek poszedł w niepamięć, a pozostał naprawdę fajny facet. Wychodzimy z restauracji, kiedy Bartman potyka się o krawężnik, a ja jak głupia zaczynam się śmiać. Łapię się za brzuch i nie mogę złapać równowagi.
- Śmiejesz się ze mnie? – brunet podchodzi coraz bliżej i wygląda na złego.
- Pięknie leciałeś, szkoda że się zatrzymałeś. – na swoje słowa ponownie wybucham śmiechem i zakrywam usta dłonią.
- Tak?! – Zbyszek stoi tuż przede mną i łapie mnie za dłoń, która się zasłaniam. Nachyla się i patrzy mi w oczy. Staram się zachować powagę, lecz nie jest to wcale takie proste. 
- Tak. - odpowiadam pewna siebie.
- Mówiłem Ci już, że lubię Twój śmiech?
- Mówiłam Ci już, że masz słaby bajer? – jego oczy zaczynają coraz bardziej płonąć.
- Lubię te dołeczki. – opuszkiem kciuka dotyka mojego policzka.
- Teraz chyba powinnam się zarumienić… - mówię prawie szeptem, patrzymy się w sobie w oczy i milczymy. Nie wiem, ile trwa ta chwila, ale dłużej nie dam rady. – Sory, nie mogę… - odsuwam się od bruneta i kolejny raz dzisiejszego wieczora zaczynam się głośno śmiać. Zbyszek przez chwilę dziwnie na mnie patrzy, lecz niedługo potem dołącza do mnie i sam nie może się uspokoić. Łapie mnie za dłoń i ciągnie w stronę swojego samochodu.
- Świetnie się bawiłam. – całuję go w policzek, kiedy żegnamy się pod klatką. 
- Ja też. Musimy to powtórzyć.
- Może... - puszczam mu oczko i wpisuję kod do domofonu. Otwieram drzwi, a brunet wchodzi za mną do środka. Spoglądam na niego pytająco.
- Przecież muszę Cię odprowadzić. – mówi to tak, jakby to było oczywiste i idzie do windy.
- Księżniczka jest już bezpieczna, więc rycerz może iść. – zwracam się do niego, kiedy stajemy pod drzwiami mojego mieszkania, a kiedy chcę wejść do środka, czuję na biodrach dłonie Zbyszka.
- Księżniczka nie podziękowała rycerzowi. – muska mnie ustami po karku i na moim ciele pojawia się gęsia skórka.
- Za co? - w moim głosie słychać duże zdziwienie. - Za to, że zabrałeś mnie na kolację? – nic nie odpowiada, jedynie mruczy mi do ucha, a jego ciepły oddech wciąż drażni moją szyję. – Moje towarzystwo było dla Ciebie nagrodą... - przygryzam wargę i przymykam powieki. Jego dotyk sprawia mi ogromną przyjemność, od której nie mogę, a chyba bardziej nie chcę się oderwać.
- Ale rano wyprowadziłem Twojego psa.
- A teraz musisz zrobić to samo ze swoim, więc już czas na Ciebie.
- Nie muszę. – prowadzi mnie w głąb mojego mieszkania.
- Ale ja muszę.
- Byłaś z Fado przed kolacją. Widziałem z okna.
- Podglądasz mnie? – odwracam się przodem do niego. Jego dłonie z moich bioder przesuwają się na talię.
- Może… - uśmiecha się i wpija w moje usta. Nasze pocałunki są zachłanne, bez żadnych czułości. Wbijam paznokcie w jego ramiona, a on zaciska dłonie na moich plecach i pośladkach.

Każdy kolejny dzień wygląda w miarę podobnie. Spacer z Fado, praca, potem spacer, a na koniec kolacja i wieczór spędzany w towarzystwie zielonookiego bruneta. Zbyszek każdego dnia zaskakuje mnie coraz bardziej i coraz chętniej spędzam z nim każdą chwilę. Od dawna przy żadnym facecie nie czułam się tak swobodnie. Świetnie się dogadujemy, a te nasze dogryzanie obracamy w żarty. Coraz bardziej lubię go drażnić, a on coraz częściej robi to samo ze mną. Pół dnia czekam tylko i wyłącznie na wieczór, i na to, aż zapuka do moich drzwi... Coraz bardziej lubię budzić się przy jego boku i coraz mniej zaczynają mi się podobać samotne wieczory...
__________________________________________________________________________
Dzisiaj trochę słodzenia :). Następny w czwartek :). Pozdrawiam :).

Nowy rozdział również na  I don't know, what I want

29 komentarzy:

  1. Ooo! :D Świetny rozdział! :D Ale znając życie, coś się spieprzy... :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam Karolę! :))))) I to, co robi ze Zbyszkiem. Czyżby zaczynało jej zależeć?

    OdpowiedzUsuń
  3. słodko:)
    wszystko pięknie, ładnie ale znając życie coś się pokręci między Nimi...
    pozdrawiam
    http://niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja cie,ja cie...! Co rozdział to lepszy. Podoba mi się stwierdzenie chłopaków,że Karola to damska wersja Zbyszka ;) Ciekawie porobiło się między nimi. jednak zobaczymy jak długo potrwa to :)..... Nie mogę doczekać się już kolejnego rozdziału:D

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrali się idealnie i mam nadzieję, że ich znajomość będzie rozwijała się po dobrych drogach :) Zbysiu taki kochany wyprowadził jej pieska :D Prawie jak scena z komedii romantycznej! :D No i ja chcę już kolejny rozdział. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przez cały rozdział uśmiech nie schodził mi z twarzy :D. Łasko i Kubiak zawsze jakoś trafnie podsumują całą sytuację :D, a do tego jeszcze ten zadziorny charakterek Karoliny :). Zbysiu nie będzie miał łatwo :D.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale oni na siebie działają :D A te ich słownie potyczki... Mistrzostwo! :) Jeśli mam być szczera, to zupełnie nie spodziewałam się, że Karola wpadnie do szatni chłopaków odebrać klucze do mieszkania. Myślałam, że zrobi to dyskretnie w zaciszu jakiegoś pomieszczenia, a u taka niespodzianka :D Ale oni kochają się wzajemnie drażnić :D Brak mi tylko Izy ;) Mam nadzieję, że pojawi się od czasu do czasu :)
    Pozdrawiam i czekam niecierpliwie na kolejny, nulka :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale oni do siebie pasują. Są normalnie tacy sami. Teraz role się odwróciły i to Karola robiła co chciała ze Zbychem. Ciekawe kiedy dojdzie do tego, że coś do siebie poczują. Czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Według mnie to oni będą razem. ;D. Tak mi się wydaje. ;D. Może i mówią, że przeciwieństwa się przyciągają, no ale kurcze. ;D. Te podobieństwa bardziej pasują do siebie. ;)
    Czekam na kolejny i zapraszam do siebie. ;)
    Pozdrawiam! ;-*

    OdpowiedzUsuń
  10. Oni dobrali się idealnie te ich zadziorne charaktery i potyczki na słowa.Czekam na kolejny ;p

    OdpowiedzUsuń
  11. Tylko czekać, aż się spieprzy.

    OdpowiedzUsuń
  12. No no no :D
    Dzieje się, oj dzieje ;)
    Ostre z nich słodziaki, ciekawe co wymyślisz żeby zamieszać :p
    Uwielbiam jego kolegów z drużyny, muszą być świetni :>

    OdpowiedzUsuń
  13. Nareszcieeeeeeeeeeeee! Nananana uwielbiam Zbyszka!:d

    OdpowiedzUsuń
  14. Zbychu mistrz podrywu po prostu! To co, że chwali się furą, to co, że zabiera do najbardziej pospolitego miejsca na randki, najważniejsze, że działa! Coś mi się wydaję, że ktoś tu się od kogoś uzależnia, i to całkiem porządnie. :)
    Nie ma to jak moherowe towarzystwo w postaci siatkarzy Jastrzębskiego. Ci to wszystko muszą wyłapać. :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Zbyszek nie tylko awansował na gospodynie, ale kogoś kto może być, albo już jest kimś więcej. Bynajmniej jego podryw działa i to bardzo skutecznie ;) Ostatni akapit świadczy o tym, że powoli się od niego uzależnia. Tylko pytanie co czuje Zbyszek. Czy jest dla niego opcją czy może kimś więcej ;)
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Jestem tylko ciekawa, czy Zbychu traktuje Karolę poważnie. Mam nadzieję, że tak :)
    Zgadzam się z poprzednimi komentarzami, nie ważne jak Zbyszek zdobywa dziewczynę, ważne, że to działa! :D


    OdpowiedzUsuń
  17. zbyszek mistrz podrywu :) nigdy nie wie kiedy skończyć;p czyżby to juz powoli bylo uzaleznienie od obecnosci drugiej osoby? jestem bardzo ciekawa co się wydarzy dalej;) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  18. ojej, musze tu trochę nadrobić jak tylko znajdę trochę czasu, bo się ciekawie porobiło :D

    tu taki trochę spam, ale chciałabym Cię zaprosić na moje nowe opowiadanie, jeśli tylko miałabyś czas i ochotę to wpadaj nieprzewidywalni.blogspot.com
    Pozdrawiam, Chiyeke c:

    OdpowiedzUsuń
  19. Bardzo dobry rozdział, mam nadzieję, że kolejny będzie następny będzie jeszcze lepszy :D Pozdrawiam wszystkich gorąco Zuza♥

    OdpowiedzUsuń
  20. Eh.. co to z tego wyniknie ? Coś mi się wydaje, że Bartman zaczyna coś czuć do Karoliny, ale chyba jeszcze nie zdaje sobie z tego sprawy. :)
    Zapraszam na piątkę, czyli Otwarcie Igrzysk. :)
    http://nuestro-amor-sera-siempre.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  21. Zbysiu się zabuuujaał, sialalalaaa!
    Rozmowa w szatni mistrzowska. Oni to są udani.
    nowy u mnie, zapraszam ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Czyżby kroiło się coś więcej z obydwu stron?

    OdpowiedzUsuń
  23. Super blog :)
    http://siatkarskieprzygody.blogspot.com/ Polecam ten niedawno zaczełam pisać!
    I jeszcze jedno skąd masz taki fajny szablon? Ja nie moge znaleść :(

    OdpowiedzUsuń
  24. Jejciu :D Super piszesz. Przeczytałam Twoje wszystkie rozdziały.. Wow :P
    Czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  25. Faktycznie, słodko jakoś, ale to bardzo dobrze :) Ale zapewne wiecznie tak nie będzie, a szkoda. Zbyszek nie jest tylko gospodynią wydaje mi się, że jest już kimś zdecydowanie ważniejszym dla Karoliny. Czekam na następny rozdział :)

    + Zapraszam do mnie na jedynkę!
    http://wsidlachmilosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  26. oo Boskie !
    Czekam na kolejnee <3

    OdpowiedzUsuń
  27. Co za rozdział!!
    Co jeden to lepszy :P
    Ale pewnie coś się schrzani.. nie może być tak kolorowo xd

    OdpowiedzUsuń