11 lutego 2013

Rozdział 7.

Zrobiłam, co miałam zrobić. Spoglądam na zegarek i doznaję szoku, gdy okazuje się, że minęły 2 godziny. Aż 2 godziny, a ich nie ma. Zwykły spacer na ogół tyle nie trwa… Podchodzę do okna i oddycham z ulgą, widząc Zbyszka trzymającego za rękę Izę. Mijają bramę i wchodzą na osiedle. Niedługo potem otwieram domofon, słyszę zatrzymującą się windę i pukanie do drzwi.
- Jesteśmy. – od razu mówi uśmiechnięty brunet.
- Długo Wam zeszło. – wpuszczam Izę z Fado, a jemu zagradzam drogę opierając się o lekko uchylone drzwi.
- Chciałem, żebyś popracowała.
- Nie spodziewałam się tego po Tobie. – mówię z ironią w głosie, lecz Zbyszek nic sobie z tego nie robi.
- Mówiłem, że dam sobie radę.
- Powiedzmy, że miałam małe wątpliwości. Jak było?
- W porządku. Iza to bardzo fajna i mądra dziewczynka. Dowiedziałem się wielu ciekawych rzeczy.
- Na przykład?
- Słyszałem, że dziś na kolację robisz makaron. – uśmiecha się szczerzej i porusza brwiami.
- No, i? – pytam niepewnie.
- No, i… Wciąż nie dostałem nagrody za wizytę w wulkanizacji. – opiera dłoń o futrynę i nachyla nade mną.  – Wpadnę po treningu. Mam nadzieję, że dobrze gotujesz. – puszcza mi oczko, dupek jeden.
- Nie martw się, zapakuję Ci trochę.
- Nie biorę na wynos. – zaczesuje mi włosy za ucho. Unoszę wzrok i od razu zaczynam tego żałować, gdyż nie mogę oderwać wzroku od jego oczu. Skubany zauważa to i delikatnie przesuwa palce z mojego ucha na podbródek i unosi go do góry. – Do zobaczenia, Karolinko. – na te słowa odsuwam się od niego i marszczę czoło. – No, tak… Zapomniałem… - robi ze mną to samo, co ja z nim! Przygryza wargę i kciukiem znowu łapie mnie za brodę. – Przecież nie lubisz, gdy tak się do Ciebie mówi. – kontynuuje i robi tą swoją cwaniacką minę. Puszcza mi oczko i odchodzi. Tak po prostu odwraca się i odchodzi!  Po raz pierwszy to ja stoję jak osłupiała i obserwuję jego znikającą sylwetkę. Czyżby zaczynał pokazywać swoje prawdziwe oblicze?
- Iza! – od razu ją wołałam, gdy wchodzę do mieszkania. – Jak było na spacerze?
- Super! – blondynka bardzo się ekscytuje. Z wrażenia nie może ustać w miejscu. – Byliśmy na spacerze i na placu zabaw, a potem na lodach! Zbyszek jest super! I ma fajnego psa! – dziwię się, że może złapać dech, bo mówi to tak szybko… - I Ciebie też lubi!
- Co?
- Powiedział mi.
- A co jeszcze mówił?
- Nie pamiętam. – no tak, czego ja oczekuję po dziecku… - To, co? Idziemy na te zakupy? Trzeba zrobić ten makaron.
- Idziemy!

***
Właśnie zaczynam się przebierać, kiedy do szatni wpadają roześmiani Kubiak z Czarnowskim. Patrzą na mnie, na siebie i po chwili wybuchają jeszcze większym śmiechem.
- Co jest, kurwa? – nie spuszczam im wzroku.
- No, no Zbysiu. Nie chwaliłeś się… – Kubiak szturcha ramieniem Patryka, a ten podaje mi telefon. Na wyświetlaczu jest moje zdjęcie z Izą. Skąd oni je mają?!
- Widziałem, Cie na spacerku.
- A co Ty robiłeś w parku? I to koło mojego osiedla?! – dziwę się na słowa Patryka.
- Miałem coś do załatwienia. Nie mogłem uwierzyć w to, co zobaczyłem. – Czarnowski przesuwa wzrok na telefon.
- Byłem z nią tylko na spacerze. – nie wiem czemu się tłumaczę.
- Czego nie robi się dla kobiety… - zaczyna Łasko.
- Tego się po Tobie nie spodziewałem. – patrzę na Kubiaka, jak na kretyna i czekam, co tym razem wymyśli. – Jeszcze się z laską nie przespałeś, a już wrabia Cię w dzieciaka.
- Jebnij się w ten pusty łeb.
- Może ona zamiast chłopaka szuka niańki? – dobrali się z Czarnowskim.
- Ma jaja. Ja bym Cię nie puścił z dzieckiem. – Łasko też nie może wyrobić ze śmiechu.
- Lepiej mów jak było. – Kubiak klepie mnie po plecach.
- Stary, myślałem, że ją zgubiłem!
- Co?
- Na początku byliśmy na spacerze, szła tuż obok, więc było spoko. Potem wymyśliła, że chce na plac zabaw. Zostałem z psami, ona poszła się bawić, a po chwili podleciały jakieś małolaty po autograf. Podpisałem się, unoszę wzrok, a Izki nie ma! Kurwa, wiecie jak się przestraszyłem?! Nie mogłem jej znaleźć! Na tym placu było pełno dzieciaków, a każdy wyglądał tak samo! Myślałem, ze dostanę pierdolca!
- Zapamiętajcie, żeby nic nie zostawiać mu pod opieką.
- Znalazłeś ją?
- Chodziłem i rozglądałem się, przyglądałem się każdemu dzieciakowi, aż nagle ktoś pociągnął mnie za nogawkę. Na szczęście to była ona. Dawno nie czułem, takiej ulgi! – znowu przechodzą mnie ciarki na samą myśl o tym.
- Widać, kto jest mądrzejszy. Pewnie teraz opowiada Karoli jak Cię znalazła.
- Pojebało Cię?! Zawarliśmy umowę, to nasza tajemnica. Zabrałem ją na lody.
- Stary zapomniałeś gaci czy co się z Tobą dzieje?
- Boisz się, że Karola Ci dokopie?!
- Wieczorem jemy razem kolację.
- W końcu! Trzeba było tak od razu.
- A i w sobotę idzie z nami na imprezę. Mordy w kubeł! – rozglądam się po nich i mam nadzieję, że nie  wyskoczą przy niej z niczym.
- Kurwa, chyba muszę kupić sobie psa. - wychodząc z szatni, mówi Polański.
- Zbyszek może pożyczyć Ci Bobka. – wszyscy znowu wybuchają śmiechem. Banda kretynów. Zero współczucia i pomocy, koledzy…

***
Opieram się wygodnie o oparcie krzesła, upijam łyk wina i z uśmiechem na twarzy spoglądam na Zbyszka. Miałam nadzieję, że nie przyjdzie. Tymczasem zajada się moim makaronem i żartuje z Izą. Czuję się jak piątek koło, bo podczas całej kolacji nie odezwałam się ani słowem. Zjeść też nic nie zjadłam, bo na jego widok straciłam apetyt. Czas przerwać tą sielankę.
- Późno już. Iza do łazienki. – wstaję i zaczynam zbierać talerze.
- Już? – mówi tym swoim smutnym głosikiem, ale dziś nic tym nie wskóra.
- Bez gadania, poza tym Zbyszek też już idzie.
- Tak? – znowu pyta tym prowokującym tonem głosu. Jedynie kiwam twierdząco głową i idę do kuchni. Wkładam naczynia do zlewu, słyszę zamykające się drzwi do łazienki, a chwile później szum lecącej wody.
- Myślałam, że poszedłeś. – zwracam się do Zbyszka, który opiera się obok mnie o szafkę.
- Myślałem, że porozmawiamy. Strasznie cicha byłaś podczas kolacji.
- Skąd wiesz, że zawsze taka nie jestem?
- Podczas kolacji? Nie wiem. Mam nadzieję, że jeszcze będę miał okazje się przekonać. – odkładam brudne naczynia i odwracam się w jego stronę. Nie jestem pewna czy dobrze usłyszałam. Widząc, jego minę wiem, że nie przesłyszałam się. Zaskoczył mnie to fakt. Uśmiecham się i zaczynam kręcić głową. Zbyszek natomiast cały czas jest poważny. Nie spuszcza ze mnie wzroku. Wygląda jakby o czymś myślał. Odwracam się i chcę wrócić do poprzedniej czynności, lecz mi to uniemożliwia. Łapie mnie w pasie i delikatnie odwraca w swoją stronę. Dobrze wiem, co zamierza. Ciekawe, jak to rozegra. Stoję bez ruchu. Brunet przygryza wargę, a ja spoglądam już tylko na jego usta. Przesuwa ręce na moje plecy i przysuwa mnie jeszcze bliżej siebie. Jedną dłoń kładzie na mój policzek i delikatnie głaszcze mnie opuszkiem kciuka. O cholera! Czuję się tak, jakbym miała się pierwszy raz całować. To czekanie dłuży się niemiłosiernie. Niech to w końcu zrobi! Zbyszek przedłuża tą chwilę, ile tylko może, a ja ledwo powstrzymuje się, żeby znowu się na niego nie rzucić. W końcu uśmiecha się delikatnie, a jego oczy coraz bardziej błyszczą. Nachyla się pomału i delikatnie muska moje wargi. Robi to szybko, ale bardzo subtelnie. Jeden, drobny całus. Stoimy bez ruchu i dzielą nas milimetry. Czuję te napięcie, jakie się między nami wytworzyło. Chwilę później ponownie czuję jego usta na swoich i tym razem całuje śmielej, coraz śmielej. Splatam dłonie na jego szyi.
- Ciociu, mogę z Tobą spać? – z sypialni dobiega do nas głoś Izy. Odsuwam się od Zbyszka i zaczynamy się śmiać.
- Tak. – odkrzykuję jej. – Czas na Ciebie. – mówię do bruneta i odprowadzam go do drzwi.
- Wrócimy do tego. – odwraca się, gdy wychodzi na klatkę.
- Mam nadzieję. – zaskakuję go swoimi słowami. – Powodzenia na meczu, Zbigniewie. – nie czekam na jego odpowiedź. Zamykam drzwi i idę do Izy.

***
Zadowolony, ale i zaskoczony wysiadam z windy i wychodzę na zewnątrz. Unoszę głowę i spoglądam w kierunku okien szatynki. Gaśnie w nich światło, a z mojej twarzy nie schodzi uśmiech. Wiedziałem, od początku wiedziałem, że tylko się ze mną drażni... 
________________________________________________________________________________
Karola... Karola, to taka mała zagadka, która lubi się droczyć, ale jak każda kobieta ma swoje zachcianki, pragnienia i potrzeby :). Następny zgodnie z planem - w czwartek :). Pozdrawiam :*

Kolejny rozdział na: I don't know what I want

28 komentarzy:

  1. o matko boska! wiedziałam że Bartmana nie można zostawić samego z dzieckiem:) ale powiem szczerze że nieźle to sobie wymyślił:) tylko kłamstwo ma krótkie nogi i obawiam się że Karola prędzej czy później dowie się a wtedy oj nie chciałabym byc w skórze Bartmana;) a co do kolacji to cieszę się że tak się skończyła;) to jest początek pięknej "znajomości" do nastepnego i pozdrawiam:* ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha! Wyobrażam sobie spanikowanego Zbyszka szalejącego na placu zabaw :D. Zbysio przestaje być taki nieśmiały i grzeczny, i zaczyna pokazywać rogi :D. Uwielbiam Karolę! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgubił dziecko? Tego bym nie pomyślała. ;). Ale jestem pewna, że Iza wygada Karolinie ten ich "sekret", przecież dziecko jest bardzo gadatliwe. ;). I coś mi się wydaje, że Zbyszek przejrzał Karolinę i stara się pomału zachowywać tak jak ona. ;). Cóż, z niecierpliwością czekam na kolejny! ;)
    Pozdrawiam serdecznie! ;-*

    OdpowiedzUsuń
  4. no to się Zbysiu popisał...nie ma to jak zgubić dziecko;) widać, że zmienił swoją taktykę względem Karoli i w koncu zaczyna iść w kierunku takim jakim chciał:) będzie ciekawie:D
    pozdrawiam
    http://niedostepni-dla-siebie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. To się porobiło! :) Zbyszek zgubił Izę, a ona go znalazła, nieźle! :] Ja tylko czekałam kiedy Zbyszek pocałuję Karole i zrobił to. ciekawe jak się to wszystko potoczy, ciekawie zapowiadają się kolejne rozdziały :>
    W wolnej chwili zapraszam do mnie http://pamietaj-ze-cie-kocham.blogspot.com/
    Pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie ma to jak zgubić dziecko... ;) Wszystko się rewelacyjnie rozkręca :) Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Super. Trafiłam tu przypadkiem, ale bardzo mi się podoba. :)
    Ja chcę więcej Izy! :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobra, Bartman, jak mogłeś zgubić dziecko? Przecież to nie do pomyślenia! Chłopaki chyba jednak mają rację, Zbychu się na niańkę nie nadaje. :D
    o, jak ja na to czekałam. W końcu całus niewywołany prowokacją, to mi się podoba. Może tak więcej takich milutkich sytuacji? Ani Zibi, ani Karola z pewnością nie pogardzą. Byle tylko Izy nie było w okolicy. :P

    OdpowiedzUsuń
  9. Zgadzam się z Caroline. ja też chcę więcej takich milutkich sytuacji ! :)
    A chłopcy cały czas mnie rozśmieszają. hahah oni traktują go nadal jak wiecznego podrywacza, a Zbyś ( chyba ) zaczyna coś czuć do Karoli.. ;3
    A i bardzo dobrze niech czuje. :P
    Rozdział rewelacyjny. :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Idealny rozdział do czytania w wannie. Zbysiu gubiący dzieciaka to po prostu poezja, myślałam, że padnę ze śmiechu, czytając wynurzenia Bartmana. :D
    Karola i Zbychu są po prostu świetni, ich podchody mnie rozbrajają :D
    Pozdrawiam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zakochałam się w tym opowiadaniu, normalnie! Mam pytanie, informujesz o nowych rozdziałach? :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Super, delikatny, czuły i opiekuńczy Zbyszek-to mi się podoba :D
    Czekam na czwartek!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Karola jest zdecydowanie moją ulubienicą! :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Haha rozwaliłaś mnie tym tekstem, że wszystkie dzieciaki są taki same. Oj Zbysiu Zbysiu. Nieładnie tak przekupywać dzieci :D ale wyobrażam sobie go z takim małym brzdącem. Ale słodko by to wyglądało :) a Karola jak kusi małpa jedna :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Siatkarze mają racje. Zbyszek się na niańkę nie nadaje skoro potrafił zgubić na placu zabaw Izę. Między Karoliną i Zbyszkiem coraz bardziej gorąco, a na imprezie może być jeszcze bardziej ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Reakcja siatkarzy na Zibiego - opiekunkę mnie rozbawiła. Ale jeszcze bardziej rozbawił mnie fakt, że zgubił Izkę. Rozwiązała się zagadka długiego spaceru. :D
    Wiedziałam, że w końcu Karola musi kiedyś go choć na chwilkę przestać zwodzić. W końcu ona sama też za nim szaleje :)

    OdpowiedzUsuń
  17. NARESZCIE <3 Uwielbiam to opowiadanie, jest aktualnie moim numerem jeden :)
    p
    G

    OdpowiedzUsuń
  18. Gdyby zgubił Izę, to by pocałunku nie było. No, chłopaki nieźle dali mu w kość :P

    OdpowiedzUsuń
  19. Robi się coraz ciekawiej :) Biedny Zbyszek, żeby zgubić dziecko? Fakt, nie przejęłam siE tym zbytnio, bo nie lubię dzieci, ale sam fakt, że dzieci się nie gubi. Czekam na więcej i zapraszam do siebie: http://przeciezwieszgdziejestsiatkowka.blogspot.com/

    Pozdrawiam, no_princess :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Zbyś roztargniony, bo jak można dziecko zgubić?

    OdpowiedzUsuń
  21. Na początku sobie pomyślałam ‘ale mnie Zbyszek zaskoczył. Już myślałam, że przyleci do Karoliny z płaczem, że zgubił Izkę’ a potem czytam jak to pięknie się nie bawili… A jednak intuicja mnie nie zawiodła :D Mogłam się tego po nim spodziewać :D Co koledzy sobie z niego zrobili przeszydkę :D Jednak powoli, powoli chłopak dąży do celu, co nie znaczy, że Karola mu nie pomaga, bo gdyby sama niczego nie chciała, to Zbysiu nie miał by szans na cokolwiek, nawet na kolację, na którą się pięknie wprosił ;p Już się nie mogę doczekać tej imprezy, bo nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że któryś z kolegów powie co nie trzeba albo głupie aluzję będą robić… Mam tylko nadzieję, że nikt się nie wygada o Izie, bo będzie pozamiatane, przynajmniej na jakiś czas ;p
    Pozdrawiam i czekam na kolejny, nulka :*

    OdpowiedzUsuń
  22. Tak, ja też bym mu niczego nie zostawiała.

    OdpowiedzUsuń
  23. Boże, jak ja lubię czytać twoje opowiadania :) no świetne po prostu!

    OdpowiedzUsuń
  24. Zeby zgubić dziecko też potrzebna jest umiejętność :D
    Zapraszam na pragnienie czwarte; seksualne-pragnienie.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Twój blog zostal nominowany przeze mnie do zabawy Liebster Award :) zapraszam więc do mnie na http://marzeniasiezmienija.blogspot.com do zakładki Liebster Award. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  26. No ładnie sobie z nim dziewczyna pogrywa :D Trzeba przyznać, że ma charakterek ;) Pozdrawiam gorąco, czekam z niecierpliwością na 8 rozdział, a przy okazji zapraszam do siebie http://siatkowka-pisane.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  27. Rozdział rewelacyjny!! :D Ah ten Zibi..jak on tak mógł zgubić dziecko. Za piękny byłby ten spacer gdyby nic się na nim nie zdarzyło...Jednak rekcja chłopaków na Bartmana z dzieckiem nie do opisania :) Cały czas śmiałam się z tego jak żartowali z niego a potem jak on biedny opowiadał,że o mało zawału nie dostał....No to do czwartku.Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  28. to jest tysięczny taki komentarz, ale szczerze mnie ubawiłaś tą sceną ze spacerem i zgubieniem Izy. Świetne, śmiałam się jak głupia jak Bartman opowiadał kolegom z szatni, co się tak naprawdę wydarzyło. Mistrzostwo. Cała scena w szatni jest świetna.
    Karia.

    OdpowiedzUsuń