Jakbym
opisała siebie? Na pewno uparta, kłótliwa, ambitna, ale przede
wszystkim szczera. Dziewczyna z dobrego domu? Chyba tak. Tata jest biznesmenem
i ma dużą firmę. Mama także poświęciła się karierze i prowadzi duże biuro
rachunkowe. Wychowałam się w pięknym, dużym domu, a co najważniejsze nigdy nie brakowało mi rodziców. W tym całym
zakręconym świecie zawsze mieli dla nas czas. Jesteśmy szczęśliwą rodziną. Siostra
ma pracę, męża, córkę, a ja? A ja dopiero wkraczam w ten dorosły świat. Asystentka
prezesa w firmie kosmetycznej nie jest czymś, co od zawsze było moim marzeniem, ale
w końcu pierwszy raz zrobiłam coś sama i nie były mi do tego potrzebne
znajomości. Pewnie wiele ludzi powie, że jestem zarozumiałą egoistką, owszem
czasem jestem…
Mój szef
uważa, że najważniejszym elementem każdej firmy powinna być promocja. Trzeba
promować się wszędzie... Idealnie jest wykorzystywać
też „atuty” lokalne. Nasza firma sponsoruje dużo przedsięwzięć. Od zeszłego
sezonu również drużynę siatkarską. Do tej pory nie miałam z tym nic wspólnego.
Dzisiaj muszę pojechać w zastępstwie i zawieźć, jakieś kosmetyki na nagrody dla
kibiców. W tej części hali jeszcze nigdy nie byłam. Rozglądam się z frajdą. Czuję się jak mała dziewczynka, którą wpuszczono by do fabryki lalek. Fajnie oglądać coś od
zaplecza. Wychodząc, chcę zadzwonić
do przyjaciółki. Wyciągam telefon i zauważam jego. Wychodzi z jakiegoś pomieszczenia i rozmawia z jakimś mężczyzną. Uśmiecha się od ucha do ucha, a jego śmiech odbija się od ścian. Przystaję i nie mogę oderwać od niego wzroku.. Jego obecność tutaj nie powinna mnie dziwić, dziwi mnie natomiast fakt, że znowu na niego wpadam. Lepiej żeby mnie nie zauważył, bo już widzę w myślach jak bierze mnie za jakaś napalona na niego lalunie. Spuszczam, więc wzrok na telefon i idę przed siebie. Wpatrzona w wyświetlacz odbijam się od czegoś twardego. Pomału unoszę
wzrok i... No, tak... Przede mną stoi on... Znowu... Przygryzam wargę. Fatum?
- To Ty! - mówi ochoczo. - Znowu na
mnie wpadasz? – jest zaskoczony, ale jakby zadowolony.
- Mówiłam do
zobaczenia. – próbuję jakoś z tego wybrnąć. – Zbigniewie. – poprawiam włosy.
- Zbyszek, po
prostu Zbyszek. – poprawia mnie.
- Czy mógłbyś
dać mi przejść? – zatarasował mi przejście.
- Dzisiaj musisz
mi się zrewanżować. – jest pewny siebie.
- Niby za
co? - patrzę na niego, jakby powiedział coś niedorzecznego.
- Znowu na
mnie wpadłaś. - mówi niepewnie.
Przystaję i spoglądam na zegarek.
Przystaję i spoglądam na zegarek.
- Dziś nie dam Ci uciec. - nabiera odwagi? Pewności siebie? Jego ton głosu staje się bardziej stanowczy.
- Wcale nie uciekłam. Byłam w pracy. - uśmiecham się i odwracam od niego. - Mam godzinę. – wzruszam ramionami i wychodzę na zewnątrz.
- Wcale nie uciekłam. Byłam w pracy. - uśmiecham się i odwracam od niego. - Mam godzinę. – wzruszam ramionami i wychodzę na zewnątrz.
- Właśnie
skończyłem trening. – dogania mnie.
- Czyli?
- Czyli
zabieram Cię na obiad. – brunet, łapie mnie za łokieć i wskazuje na swój
samochód.
- Powiedz
gdzie. Dojadę sama.
Wybór lokalu
mnie zaskakuje. Chociaż sama nie wiem czego się spodziewałam. Nieduża restauracja, wydaje się być dość przytulna. Wchodzimy
do środka i siadamy przy stoliku przy oknie.
- Nawet nie
wiem, jak masz na imię.
- Zawsze
zapraszasz obce dziewczyny na obiad? – unoszę wzrok znad menu na niego. Nic nie
mówi. Na jego twarzy znowu maluje się dziwny uśmieszek. Szczery? Cwaniacki? Chamski? Przekrzywiam głowę i przyglądam mu się badawczo. Nie wiem. Jeszcze go nie rozgryzłam. Z jego oczu bije blask. Blask,
który przyciąga jak magnes. – Karola. – mówię
i zdaję sobie sprawę, że przez tą chwilę wpatrywałam się w niego jak głupia.
- Często
przychodzisz na mecze?
- Nie. Czasami... W zastępstwie. - uśmiecham się, a przed oczami pojawia mi się Iza, ciągnąca go za nogawkę.
- Szkoda...
- Wolę
oglądać w telewizji. Przynajmniej nie muszę wysłuchiwać napalonych na siatkarzy
małolat… - gryzę się w język. Zbyszek zaczyna się śmiać.
- Miałaś złe
miejsca.
- A są
takie, gdzie nie siedzą zakochane dziewczynki? – upijam łyk wody.
Obiad mija nam w całkiem przyjemnej atmosferze.
Obiad mija nam w całkiem przyjemnej atmosferze.
- Śpieszysz
się? – pyta brunet, kiedy spoglądam na zegarek.
- Muszę jechać
do Żor.
- Mieszkam w
Żorach.
- No, i? –
patrzę na niego zaskoczona, kiedy otwiera przede mną drzwi.
- To dobry
znak
- Nie
pochlebiaj sobie Zbyszku. – podchodzę do samochodu i otwieram drzwi.
- Mam nadzieję, że prędko na mnie wpadniesz. – odwracam głowę
w jego stronę i przyglądam mu się, jakbym czekała na to, co jeszcze powie. – Wieczorem wychodzę z psem. Potowarzyszysz nam podczas spaceru? –
przygryza wargę i wygląda przy tym zabójczo.
- Będę
czekać przy bramie.- odpowiadam bez zastanowienia i wsiadam do środka, a ręką przytrzymuję otwarte drzwi.
- Skąd
wiesz, gdzie? - znowu stoi osłupiały.
- Mieszkam
obok. – puszczam mu oczko. – Do zobaczenia.
Legginsy,
długa bokserka i bluza dresowa. Włosy spinam w wysokiego kucyka. Zakładam
obroże mojemu białemu bokserowi i idę w umówione miejsce. Zbyszek już czeka. Rozgląda się niepewnie.
- Ten
szczurek to Twój pies? – pytam, kiedy podchodzę bliżej.
- Szczurek? –
oburza się.
- Szczurek,
przecież można go trzymać w akwarium.
- Za to ten
bydlak to Twój pupilek? – zaczyna się nabijać.
- Fado to nie bydlak. - teraz ja się oburzam.
Zbyszek
skraca smycz yorka i chowa go za sobą.
- Nie bój
się tak, przecież go nie pogryzie. – podchodzę bliżej.
- Bobek się
nie da.
- Bobek? Nazwałeś psa Bobek? – rechoczę.
Zaczynamy iść
w stronę parku. Przyśpieszam kroku, odwracam się przed nim i idę tyłem.
Zjeżdżam go wzrokiem z góry na dół.
- Jak chcesz
to możemy się zamienić. – unoszę rękę ze smyczą.
- On taki duży. A Ty taka mała. - Zbyszek nie zostaje mi dłużny.
- Wiesz, co może być małe? - pytam prowokująco.
- Nie.
- Nie może czy nie wiesz? - nie mogę powstrzymać się od śmiechu.
- Nie jest. - Jego głos jest stanowczy, a przy tym porusza brwiami i uśmiecha się cwaniacko. O tak! Ten uśmiech zdecydowanie jest cwaniacki...
- Nie? - patrzę na niego badawczo. - Mały to pojęcie względne, więc skąd wiesz? - przygryzam wargę i biorę Bobka na ręce.
- W ten
sposób mówisz mi, że nie możesz go utrzymać? – roześmiany pokazuje rządek białych zębów. –
Daj, bo jeszcze za chwilę będzie Cię ciągał przez cały park.
- Ha, ha,
ha. Bardzo zabawne, Zbigniewie. - kpię z niego. - W sumie to całkiem zabawnie wyglądacie... - mówię po chwili. - Ty
taki duży, a on taki mały... – wystawiam mu język, a on spogląda to na mnie to na boksera.- On taki duży. A Ty taka mała. - Zbyszek nie zostaje mi dłużny.
- Wiesz, co może być małe? - pytam prowokująco.
- Nie.
- Nie może czy nie wiesz? - nie mogę powstrzymać się od śmiechu.
- Nie jest. - Jego głos jest stanowczy, a przy tym porusza brwiami i uśmiecha się cwaniacko. O tak! Ten uśmiech zdecydowanie jest cwaniacki...
- Nie? - patrzę na niego badawczo. - Mały to pojęcie względne, więc skąd wiesz? - przygryzam wargę i biorę Bobka na ręce.
- Żadna nie może mu się oprzeć. - mówi dumnie, ale odchodzi od tematu.
- Przynajmniej jemu... - unoszę wzrok. - Nie sądziłam, że musisz wyrywać laski na psa... - wybucham śmiechem, a Zbyszek zaraz ze mną. Kręci przy tym głową.
- Długo tu mieszkasz? - pyta, kiedy dochodzimy pod moją klatkę.
- Przynajmniej jemu... - unoszę wzrok. - Nie sądziłam, że musisz wyrywać laski na psa... - wybucham śmiechem, a Zbyszek zaraz ze mną. Kręci przy tym głową.
- Długo tu mieszkasz? - pyta, kiedy dochodzimy pod moją klatkę.
- Od miesiąca.
- Dziwne, że wcześniej na mnie nie wpadłaś. Tutaj. - podkreśla ostatnie słowo. Znowu ten jego uśmiech i błysk w oku.
- Czy ja wiem... - próbuję być obojętna. - W sumie to mógłbyś brać jakąś prowizję. Pierwsza rzeczą, jaką dowiedziałam się podczas oglądania mieszkania było to, że obok mieszka Zbigniew Bartman.
- Mi mówili, że mieszkają tu fajne dziewczyny, nie sądziłem, że aż tak fajne... - patrzę na niego i jestem w szoku. Taki banał w jego ustach? Nie spodziewałam się tego, nie po nim. Kręcę głową z niedowierzaniem. - Może kiedyś to powtórzymy? - przerywa ciszę, która przez chwilę panuje.
- Może... - mówię zadowolona i od razu wchodzę do środka. - Faceci... - mówię do Fado, kiedy wciskam guzik przywołujący windę, a przez przyciemnione drzwi wejściowe widzę oddalającą się postać Zbyszka.
___________________________________________________________________________
Mamy dwójkę ;). Na wstępie postanowiłam jeszcze trochę przybliżyć postać Karoli. Wspominałam, że to ma być coś lekkiego, nic ambitnego? Uprzedzam, że nie będzie z tego wielkiej historii zapierającej dech w piersiach :). Wstępnie myślałam, aby rozdziały pojawiały się w czwartki lub w piątki. Co Wy na to? Jestem otwarta na propozycje ;). A, no i jedna z ważniejszych spraw - oczywiście, że od czasu do czasu pojawi się Kubiak ;). Chociażby w trójce... ;) Pozdrawiam serdecznie! ;)
- Może... - mówię zadowolona i od razu wchodzę do środka. - Faceci... - mówię do Fado, kiedy wciskam guzik przywołujący windę, a przez przyciemnione drzwi wejściowe widzę oddalającą się postać Zbyszka.
___________________________________________________________________________
Mamy dwójkę ;). Na wstępie postanowiłam jeszcze trochę przybliżyć postać Karoli. Wspominałam, że to ma być coś lekkiego, nic ambitnego? Uprzedzam, że nie będzie z tego wielkiej historii zapierającej dech w piersiach :). Wstępnie myślałam, aby rozdziały pojawiały się w czwartki lub w piątki. Co Wy na to? Jestem otwarta na propozycje ;). A, no i jedna z ważniejszych spraw - oczywiście, że od czasu do czasu pojawi się Kubiak ;). Chociażby w trójce... ;) Pozdrawiam serdecznie! ;)
Fajnie. Coś mi się wydaje, że ta ich znajomość przerodzi się w coś więcej :) Wiesz.. Dla mnie najlepiej, jakby rozdziały pojawiały się codziennie. No ale cóż. Nie można mieć wszystkiego :) A tak na serio, to właściwie obojętne, kiedy wrzucisz :)
OdpowiedzUsuńTymczasem u mnie tez już nowy rozdział :)
Pozdrawiam, no_princess :*
Wiadomo lepiej żeby były codziennie,ale to nie zawsze jest wykonalne więc sądzę,że w piątki możesz dodawać (mam nadzieję,że regularnie :))
OdpowiedzUsuńRozdział super. Podobał mi się wątek tego spaceru z pieskami ;) Ogólnie to fajny pomysł z tym wpadaniem ciągle na siebie :)
No to czekamy na Trójeczkę.:D Jak na razie bdb.
OdpowiedzUsuńpodryw na psa zawsze spoko
OdpowiedzUsuńdobrze się czyta, a dialogi są super :)
OdpowiedzUsuńwiadomo, że to Bobek robi to oszałamiające wrażenie nie Bartman. :D Karola to całkiem spoko dziewczyna jest!
OdpowiedzUsuń[sroda-czwartek]
Ja myślałam, że oni tak całkiem nieświadomie wpadają na siebie, a tutaj mieszkają obok siebie ;) Dość ciekawie zapowiada się ich znajomość :)
OdpowiedzUsuńDodawaj kiedy Ci pasuje.
Jeżeli masz ochotę i czas serdecznie zapraszam na rozdział 30 na blogu http://milosc-leczy-zlamane-serce.blogspot.com/ . Życzę miłej lektury ;)
Jak za Zbyszkiem nie przepadam, tak tego tutaj "biorę" w całości :D Lubię rozmowy Zbyszka i Karoli. ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Nie dziwię się reakcji Karoli, dla mnie psy rasy yorkshire wyglądały, wyglądają i wyglądać będą jak przerośnięte szczury :P wolę większe psiny. także tego, mnie by Zbysiu na Bobka, który kojarzy się z potrzebami fizjologicznymi, nie wyrwał. :D
OdpowiedzUsuńtak częste spotkania, mieszkanie w jednym mieście, a tak właściwie to obok siebie. czyżby jakieś przeznaczenie? :)
Fajny rozdział, zapowiada się baardzo ciekawy blog. Nie mogłam powstrzymać sie od śmiechu jak wyobraziłam sobie Zbyszka z Bobkiem a obok Karole z bokserem ;) Zabójczy widok . Czekam na więcej. Pozdrawiam. /G.
OdpowiedzUsuńCiekawie się zaczyna... Oczywiście będę wyczekiwać kolejnych rozdziałów i mam nadzieję, że będą coraz dłuższe! ;)
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńFajny blog ;) Rozdział również ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na nowy rozdział http://peryferiesiatkarskie.blog.pl/
mój pies też się nazywa Fado ♥ a co do rozdziału, to bardzo mi się podoba :D
OdpowiedzUsuń