- Nie
przejmuj się, Karo. Powiem Ci w tajemnicy, że Ty też nie przypominasz tych
lasek, które od niego wychodzą. Nie tylko on nie należy do Twojej bajki. –
puszcza mi oczko, a ja nie bardzo rozumiem. W sumie to rozumiem, tylko nie wiem
czy mam w to wierzyć. Staram się ukryć swoje zdziwienie.
- Dość tego!
– między nas wkracza Bartman.
- Luzik. –
odpowiada beztrosko Karol i zaczyna się wycofywać. – A, Karola! Skoro tak
martwisz się o Izę to z pewnością zaopiekujesz się nią wieczorem. Wiesz, my z
Monią mamy nieco inne plany. – pokazuje te swoje krzywe zęby i jak gdyby nic
siada z kolegami przy stoliku w drugim końcu restauracji.
- Palant. –
warczę pod nosem i przenoszę wzrok na Zbyszka, który patrzy to na mnie to na
niego. Co gorsza nie wygląda na zdezorientowanego, ale na złego! Na co jest
zły? Na mnie, na Karola? Na to, co usłyszał czy czego ja się dowiedziałam? O
nie! Nie mam ochoty teraz o tym myśleć. Jeszcze tego mi teraz brakowało. Mam
ważniejsze sprawy na głowie, niż jego wyrzuty i pytania. Poprawiam włosy i
patrząc mu w oczy, kręcę z rezygnacją głową. Odwracam się na pięcie i mam
zamiar odejść, lecz oczywiście Zbyszek łapie mnie za łokieć. Jest taki
przewidywalny, wręcz banalny… Przypomina mi się jak stał z tym bukietem kwiatów
i mam ochotę się roześmiać. Nie wierzę, że ma w sobie tyle sprzeczności. Niby
taki waleczny, odważny, dumny, a jednocześnie taki… No, właśnie jaki? – Puść. –
mówię, stojąc do niego plecami.
- Karola… -
przysuwa się do mnie, a ton jego głosu jeszcze bardziej wyprowadza mnie z
równowagi.
- Odwal się
Bartman. – wyrywam się z jego uścisku. – Zajmij się swoim życiem! – unoszę głos
i szybkim krokiem idę w stronę drzwi. To nie na moje nerwy.
***
Nie mam zielonego pojęcia, co tu się dzieję! Co to było?! Stoję osłupiały i odprowadzam Karolę wzrokiem.
- Idź za nią! - spoglądam na Kubiaka. - No, idź!
Nie wiem czy to dobry pomysł, ale idę. Biegnę, a kiedy wychodzę na zewnątrz rozglądam się jak szalony. Nigdzie jej nie ma. Jasna cholera! Znowu... Czemu to akurat mnie musi spotykać?! Mnie, który nigdy się nie wiązał. Biegam za nią jak głupi, a nawet nie wiem czy mam za czym biegać. Nic z tego nie rozumiem. Łukasz, teraz jeszcze ten cały Karol i kasa... Od początku ciągle się przewijała. Pieniądze, praca, dom. Łukasz też coś pieprzył o mieszkaniu, samochodzie. Myślałem, że Karolina odcina się od rodziny, że chce sama do wszystkiego dojść, ale teraz... O co w tym chodzi?!
- Karola! - krzyczę, kiedy dostrzegam ją na postoju taksówek, lecz nawet nie drgnie. - Poczekaj!
- Na, co?! - odwraca się w moją stronę, ale nie patrzy mi w oczy. - Czego Ty chcesz?!
- Prawdy. - unoszę jej podbrudek i napotykam na jej pusty, smutny wzrok. Od jej oczu zawsze bił blask. Iskierki, od których robiło się ciepło na sercu. Teraz jest pustka.
- Znasz prawdę. Nie okłamuję Cię.
- Nie mówisz mi wszystkiego.
- A Ty mówisz? Nie bądź śmieszny.
- Chcę w końcu wiedzieć, o co w tym wszystkim chodzi...
- Rozmawialiśmy o tym. Nie pamiętasz? - wtrąca.
- Mam prawo wiedzieć! - mówię szybko, a kiedy docierają do mnie jej słowa milknę. - Rozmawialiśmy?
- Nie pamiętasz? - uśmiecha się kpiąco. - Gdybyś przyszedł trzeźwy, a nie zalany w trzy dupy to byś pamiętał. - wywraca oczami. - Daj mi spokój, Bartman.
- Nie! - unoszę głos i nie pozwalam jej wsiąść do taksówki.
- O co Ci chodzi? - pyta wściekła.
- Co Cię łączy z Łukaszem?! - na moje pytanie prycha.
- Mówiłam już. Praca.
- Tylko? - Karola milczy. - O czym on mówił? O jaką kasę chodzi?
- Nie Twoja sprawa.
- Dlaczego z nim pracujesz? Co musiałaś zrobić? - nie wiem czemu, ale pytając oto w mojej głowie tworzą się przeróżne historie. W każdej puzzle układają się w całość. Każda jest równie możliwa i każda równie niedorzeczna.
- O czym myślisz? - przybliża się do mnie. - Zapytaj wprost. - wbija we mnie wzrok, a ja nie wiem czy ugryźć się w język, czy wypowiedzieć to, co w siedzi w mojej głowie. Sekundy mijają, a ona nie ustępuje.
- Spałaś z nim? Sypiasz? - mówię niepewnie, ale zamiast usłyszeć odpowiedź, czuję mocne uderzenie w policzek. Od razu rozmasowuję obolałe miejsce, które mocno piecze. Nie zawahała się. Uderzyła z całej siły. Jednak nie to boli najbardziej, lecz wyraz jej twarzy. Nigdy żadna dziewczyna nie patrzyła na mnie w ten sposób. Bez słowa wsiada w taksówkę, która właśnie podjechała na postój, a ja nie robię nic, aby ją zatrzymać.
- Kurwa! - przeczesuję włosy i mam ochotę coś rozwalić. Uderzyć w coś, żeby wyładować złość. Jestem głupi. Co mnie podkusiło?! Nie musiałem być taki ostry! Trzeba było to wszystko inaczej rozegrać. Podbiegam do kolejnego auta i każę taksówkarzowi jechać z nią.
- Może Pan jechać szybciej?! - pytam ze złością, kiedy coraz bardziej zostajemy w tyle. Jeszcze trochę i całkiem stracę ten samochód z oczu. Jak na złość czerwone światło zapala się na prawie każdym skrzyżowaniu. Znowu stoimy. Jasna cholera! Rozglądam się i zastanawiam się dokąd ona jedzie. Może do niego?! Krew zaczyna we mnie buzować. Nie, na pewno nie. Staram się uspokoić. Po chwili oddycham z ulgą, kiedy droga zaczyna być znajoma. Jedzie do domu. Pacan pojechał na około. Jeszcze chwila, jeszcze chwila... - uderzam pięścią w siedzenie i powtarzam w myślach. Ostatnie skrzyżowanie, ostatnia uliczka i za nim podjeżdżamy pod nasz blok Karola wchodzi do klatki. Nie czekam na resztę, wysiadam pędem i biegnę za nią. Drzwi windy dosłownie zamykają mi się przed nosem. Nie mam zamiaru stać jak kołek. Nie mogę. Coś wewnątrz mi nie pozwala. Biegnę schodami. Staję przed jej drzwiami i pukam, a gdy otwiera od razu wpijam się w jej usta. Przyciskam ją do ściany i całuję tak, jakbym nigdy więcej miał tego nie robić.
- Przepraszam. - szepczę między kolejnymi pocałunkami i nogą zamykam drzwi. Karola nic nie odpowiada. Całuje równie zachłannie. Odbijając się od ściny do ściany zrywamy z siebie kolejne ubrania i nawet nie wiem, kiedy znajdujemy się w jej sypialni. Zaskakuję ją, biorąc ją na ręce i delikatnie kładąc na łóżko. Jeszcze nigdy za nikim tam nie tęskniłem jak za nią.
- Jesteś moja. - mówię pod wpływem emocji, uczuć, chwili albo sam nie wiem czego. - Moja. - podkreślam i ponownie napieram na jej spierzchnięte wargi...
Karola leży na mojej klatce piersiowej, a ja głaszczę ją po głowie. Bawię się jej włosami do momentu, w którym postanawiam przerwać tą ciszę. Karola jednak mnie uprzedza, bowiem bez słowa wstaje z łóżka.
- Co robisz? - pytam zdziwiony, gdy zaczyna się ubierać.
- To nie ma sensu...
- Nie uciekaj. - wstaję i podchodzę do niej.
- Lepiej będzie jak już pójdziesz... Jeszcze nie zdążysz spakować się na samolot.
- Nie zdążymy. - poprawiam ją, lecz nawet nie zwraca na to uwagi.
- Nie pasujemy do siebie.
- Jak to nie?
- Nie chcę Cię w to mieszać... - odwraca się w moją stronę i przykłada dłoń do mojej twarzy. Delikatnie muska mnie po policzku. - To nie jest takie, jakie wydaje się być. W moim życiu nie wydarzyło się nie wiadomo co.
- Tym bardziej nie rozumiem, dlaczego robisz z tego taki problem...
Rozmowę przerywa nam dzwonek do drzwi. Jak zwykle w najmniej odpowiednim momencie. Karola idzie otworzyć, a ja rozglądam się za swoimi ubraniami. Gdy wychodzę z sypialni dostrzegam w przedpokoju Monikę z Izą, która od razu do mnie podbiega. Widzę, że chcą pogadać.
- Idziemy na spacer z Fado i Bobkiem, co Ty na to? - zwracam się do Izy, chociaż moje słowa bardziej skierowane są do Karoli.
- Ale super! - Iza od razu sięga po smycz boksera i leci do drzwi.
- Będziemy u mnie.- całuję Karolinę w policzek, po czym wychodzę.
_______________________________________________________________
Nie umiem... Nie jestem w stanie napisać tego tak, jak było, dlatego powstało takie coś...
Pojawiła się również jedynka na Zasługujesz na więcej.
Pozdrawiam i miłego długiego weekendu :) [ pogodnego! ]
Pojawiła się również jedynka na Zasługujesz na więcej.
Pozdrawiam i miłego długiego weekendu :) [ pogodnego! ]